Spiek ceramiczny

Spiek ceramiczny – to polskie studio ceramiczne, za którym stoi Karolina Byczkowska – toczy, obrabia, szkliwi, eksperymentuję, tworzę nowe kształty i dobieram kolory.
Nazwa SPIEK powstała od naukowego sformułowania „spiek ceramiczny”, stanu fizycznego, który osiąga glina po poddaniu jej określonej temperaturze. Wówczas uzyskuje ona możliwie najwyższe właściwości fizyczne. Staje się nienasiąkliwa, wytrzymała i trwała.
Spiek to piękne kubki, miseczki, talerzyki. Każda rzecz jest unikatowa.
Jak powstają te cudowne rzeczy? Zapytałyśmy o to Karolinę.
Naczynia są tworzone tradycyjną metodą toczenia na kole garncarskim. Każde jedno najpierw jest zbitą masą, którą trzeba wyrobić jak ciasto na chleb. Potem odważa się każdą część, wrzuca na koło i toczy. Podczas tego procesu naczynie otrzymuje swój pierwotny kształt. Po częściowym podeschnięciu, takie naczynie jest obrabiane, czyli przy użycia narzędzia otrzymuje stopkę i pięknie obrobione denko. Taka perełka musi całkowicie wyschnąć, wtedy trafia do pieca na pierwszy wypał i powstaje tzw. biskwit. Biskwit jest szkliwiony i wypalany kolejny raz w wysokiej temperaturze (w zależności od gliny 1230-1260 stopni C). Z pieca wychodzi gotowe naczynie. Ewentualne zdobienie złotem wymaga trzeciego wypału.
Naczynia wytoczone na kole, oparte są na okręgu czyli geometrycznej doskonałości. Jednak proces ich powstawania przebiega przy użyciu rąk, pozostawiając w nich element ludzki – cząstkę niedoskonałości. Według życiowej filozofii japońskiej właśnie ta niedoskonałość stanowi główną istotę piękna.
Dlaczego właśnie wybrałaś ceremikę?
Glina jest materią, z którą w pewien sposób trzeba się utożsamić, żeby ją zrozumieć. Ma swoje wymagania, kaprysy, potrafi być wdzięczna i ma pamięć. Jeśli wytoczymy talerz, powyginamy go, potem wyprostujemy i wyschnięty włożymy do pieca, to on w piecu pofaluje w ten sam sposób, w jaki wcześniej był powyginamy. Glina nie daje się oszukać, a z drugiej strony usłużnie poddaje się poleceniom zadanym jej przez dłonie. Potrafi wybuchać i się topić, a poprawnie się z nią obchodząc podczas towrzenia, potrafi służyć nam przez lata swoją funkcją i pięknem.
To co w tworzeniu dostarcza mi największej satysfakcji to użyteczność i piękno. Do tego, w ceramice dochodzi nieograniczone spektrum możliwości zarówno formy jak i kolorów. Pracownia ceramiczna to małe laboratorium, gdzie można łączyć szkliwa, pigmenty, ustalać receptury i życia nie starczy, żeby temat zgłębić w 100%-ach i zrealizować wszystkie pomysły.
Jakie są Twoje codziennie rytuały?
Sam proces toczenia na kole jest rytuałem. Trzeba do niego przygotować przestrzeń, materiał i siebie samego. Najlepiej, gdy nie jest zakłócany i można mu się oddać. I płynąć.
W pracowni toczenie jednak nie odbywa się codziennie. Są dni na szkliwienie, są dni na odzyskiwanie materiału (wyschniętą glinę – wióry z obrabiania lub nieudane naczynia – należy zalać wodą, wyłożyć na blaty gipsowe, po odpowiednim podeschnięciu wyrobić i zamknąć szczelnie w workach, tak, żeby glina nie wysychała i nadawała się ponownie do użytku). Są też niestety dni na sprawy administracyjne.
Picie matchy około 10.00 to też rytuał. Rozrabianie jej chasenem i obserwowanie jak powstaje cudowna pianka. Po pierwszych ogarniętych porannych zadaniach to chwila na nabranie oddechu przed kolejną częścią dnia.
Wieczorna joga to dziękczynienie. I dla ciała- dla osoby toczącej na kole, gdzie ciało przyjmuje pozycję asymetryczną to szczególnie ważne. I dla umysłu- żeby ten trochę spowolnił i spojrzał na rzeczywistość z ciut innej perspektywy.
To część slow-life, do którego dążę, a które, bywa, że się wymyka spod kontroli.
No i domowe spa, scruby, zapachy, naturalne mydła i masła. To rytuał nieregularny, ale uwielbiany!
https://www.instagram.com/spiekceramiczny
https://www.spiekceramiczny.pl